Dnia 14.10.2014 r naszą szkołę odwiedziła po raz kolejny pani Agnieszka Steur, autorka książki „Wojna w Jangblizji”, której pierwszą część poznaliśmy w zeszłym roku. Tym razem autorka przedstawiła nam drugą część tej powieści. Bardzo ciekawiło nas to jak powstawała ta książka i zapytaliśmy o to Panią Steur.
P: Witamy ponownie! Minął rok od naszego spotkania i w ciągu tego czasu, jak udało nam się dowiedzieć, dużo wydarzyło się u Pani. Przede wszystkim powstała druga część „ Wojny w Jangblizji”. Czy łatwo było napisać Pani kontynuację tej powieści?
A.S.: Bardzo dobrze mi się ją pisało – w pewnym sensie było łatwiej, ale w innym trochę trudniej. Na pewno było łatwiej niż pisać pierwszą część, dlatego że wszystko już istniało – istnieli bohaterowie, fabuła była do któregoś momentu stworzona, więc w tym sensie było łatwiej. Z drugiej jednak strony było mi trudniej pisać drugą część, ponieważ już z samego założenia chciałam, żeby ta część była lepsza od pierwszej, żeby to był taki krok do przodu, aby wszystko wydawało się lepsze niż w pierwszej części, więc pod tym względem było mi trudniej. Na dodatek chciałam też w drugiej części zamknąć pewne wątki, wyjaśnić je, ale znowu rozpocząć kolejne. To było takie trochę manewrowanie pomiędzy tymi dwoma światami, dosłownie i w przenośni.
P: Jak słyszeliśmy to pierwsza część powstawała 5 lat, a druga rok – aż trudno w to uwierzyć.
A.S.: Tak, ze względu na to, że w pierwszej części pojawiało się wiele kłopotów i nie wiedziałam jak je rozwiązać, np. problem z jedzeniem, co okazało się dość łatwe, przecież bohaterowie nie mogą jeść mięsa. Jednak, co zrobić z potrawami mlecznymi, skąd wziąć ser, skąd wziąć mleko? Chciałam mieć wszystko dopracowane. Bardzo ważne dla mnie było również to, aby każdy przedstawiany lud był inny, chciałam, aby każdy czymś się charakteryzował- czy to w inny sposób mówił, czy niekonwencjonalnie się poruszał, nietypowo mieszkał, dlatego to wszystko zajęło mi znacznie więcej czasu. Poza tym w ciągu tych 5 lat tworzenia pierwszej części kończyłam również studia w Amsterdamie, więc jeszcze innymi sprawami się zajmowałam.
P: A czy w nowej książce pojawiło się dużo nowych postaci?
A.S.: Tak. Jeśli chodzi o głównych bohaterów to pojawił się tak naprawdę tylko jeden bardzo ważny nowy bohater, Lumachel, przy czym jest on już zasygnalizowany w pierwszej części – królowa pisze o nim w liście i w pamiętniku, jest też kilku drugoplanowych bohaterów. Już Ci zdradzę, że w trzeciej części pojawi się znacznie więcej nowych twarzy. Najważniejsi pozostaną, ale przedstawię nowych.
P: Czyli wachlarz postaci cały czas się rozwija, jest coraz większy. To będzie ciekawe w trzeciej części.
A.S.: Mam nadzieję, bo to jest dla mnie teraz bardzo ważne. Nie wiem czy będzie grubsza, mam nadzieję, ale na pewno znów chciałabym, aby była lepsza od drugiej. Jaszcze lepsza!
P: To da się napisać jeszcze lepszą książkę?
A.S.: Dziękuje! Mam nadzieję, że uda mi się.
P: Czy w trakcie pisania przeżywa Pani przygody swoich bohaterów?
A.S.: Tak – emocje bohaterów, ich przygody, niepewność, strach. Należy własne emocje oddawać bohaterom, wtedy stają się prawdziwsi. Z postaciami z Jangblziji żyję już kilka lat i w pewnym momencie odkryłam, że i one mają wpływ na mnie. Czasem wydaje mi się, że ich historie w jakimś sensie same się toczą – możecie porównać to do oglądania filmu w wyobraźni- bohaterowie gdzieś podążają a ja jeszcze nie bardzo wiem, gdzie i co ma się wydarzyć. Pozwalam więc im po prostu wędrować i w pewnym momencie już wiem co dalej. W takim sensie oni wpływają na mnie a ja na nich.
P: Takie połączenie bohaterów książki i Pani. To bardzo ważne jak pisarz potrafi się wczuć w bohaterów.
A.S.: To prawda. W drugiej części, nie będę zdradzać szczegółów, ale musiałam również opisywać śmierć jednego z bohaterów, to było dla mnie niezwykle trudne, ponieważ to doświadczenie zupełnie nieznane. To były trudne opisy, męczące, bo starałam się oddać to jak najbardziej realnie. Opisanie innych uczuć, takich jak miłość, niepewność, przyjaźń jest już łatwiejsze, bo samemu się to przeżywało, przeżywa. Choć trzeba pamiętać, że nawet te uczucia można doświadczać na różne sposoby.
P: Musiała sobie to Pani nie tylko wyobrażać, ale wczuć się w to.
A.S.: Tak, wczuć się jakby to było i mam nadzieję, że przekonująco to oddałam.
P: Pani powieść pokazuje różne wartości: prawdę, szczerość, przyjaźń, odwagę i tolerancję. Co sądzi Pani, żeby była lekturą szkolną?
A.S.: Z jednej strony byłabym niesamowicie dumna, gdybym wiedziała, że moja książka jest na liście obok „ Hobbita” czy „ Ani z Zielonego Wzgórza”, ale z drugiej strony chciałabym, aby ludzie czytali moje książki, ponieważ chcą, a nie bo pani w szkole kazała.
P: Jakie miała Pani uczucie jak dostała Pani drugą część do ręki?
A.S.: Bardzo byłam szczęśliwa. To cudowny moment. Na początku sama się zdziwiłam, że jest taka gruba, bo inaczej to wyglądało, jako dokument w komputerze, a inaczej jak fizycznie trzyma się w rękach efekt końcowy. A gdy patrzę na obie części, gdy stoją obok siebie na półce, to jest już całkiem miłe. Już teraz myślę, że do kompletu brakuje jeszcze trzeciej.
P: My też na nią czekamy i bardzo dziękujemy za wywiad.
A.S.: Dziękuję Wam bardzo.
Rozmawiała Paulina Leszczuk
Powiązane wpisy
Brak odpowiedzi do tego wpisu
Zostaw odpowiedź