Pejzaż z wodą w tle – Jeremi G. kl. 4
Obietnica poprawy
Emilia T.
-Mamo, idę się kąpać!
-Emilko, wolałabym, żebyś wzięła szybki prysznic, a nie znowu moczyła się dwie godziny.
-Mamo, szybko mi zejdzie.
-Dobrze, tylko nie spuść całej wody!
Dziewczynka weszła do wanny i odkręciła kurek. Wannę jak zawsze nalała do pełna. Siedziała, kąpała się i pluskała. Gdy wyciągnęła rękę, aby dolać jeszcze trochę ciepłej wody, usłyszała cichutki pisk.
-Dziewczynko! – mówił ktoś bardzo cienkim głosem.
-Kto to?
-Tutaj, na dole.
Emilka spojrzała na półeczkę z mydłami i ujrzała tam maleńką kropelkę wody.
-To ty mnie wołałaś?
-Tak – odpowiedziała kropelka – nie powinnaś tak marnować wody! To tak, jakby jakiś olbrzym wziął sobie garść ludzi i rzucił w przepaść.
-Eeeee… ale wy jesteście tylko kroplami wody.
-No i co z tego?! My też mamy swoją rodzinę, tak jak ty. Mojego brata Stefana już dawno utopiłaś w ściekach.
-W sumie… jest w tym trochę racji… będę bardziej uważać… ale jakim cudem ja z tobą rozmawiam?!
– Każdy może z nami rozmawiać, ale nie potrzebujemy kontaktów z ludźmi.
-To czemu mnie zagadałaś?
-Bo jesteś jedną z nielicznych osób na świecie, która tak marnuje wodę! Topisz mi rodzinę!
-Masz rację… zmienię to!
Dziewczyna podskoczyła spadając z łóżka.
-Ale miałam dziwny sen – pomyślała.
-Emilko, wymyj się przed śniadaniem!
-Tym razem wezmę prysznic!
Inny świat
Magdalena K.
Julka była pięcioletnią dziewczynką o krótkich, brązowych włosach i niebieskich oczach. W poniedziałkowy ranek poszła do łazienki, żeby umyć zęby. Odkręciła wodę, wypłukała szczotkę, nałożyła na nią pastę i… nie zakręciła kranu. Woda płynęła i płynęła, aż zbuntowana kropelka Nina wyskoczyła z płynącego strumienia.
– Dlaczego nie zakręciłaś wody? – zapytała kropelka.
– Bo nie wiedziałam, że tak należy robić. A czy to w ogóle ważne? – odpowiedziała wcale niezadziwiona sytuacją Julka.
– Oczywiście, że ważne! Chodź coś ci pokażę, ale najpierw musisz się skurczyć – powiedziała Nina.
Na te słowa Julka zmniejszyła się do rozmiarów kropelki. Nie zastanawiając się dziewczynka wskoczyła za kropelką do kranu. Była to szybka jazda, w ostatniej chwili skręciły w prawo i znalazły się w pięknej krainie. Cała była niebieska, pełna rzek, jezior
i wodospadów, przepełniona także zielenią. Rosły tam krzewy, kolorowe kwiaty
i bujne drzewa.
– No więc widzisz…- zaczęła Nina – Woda jest źródłem życia.
– Nigdy się nad tym nie zastanawiałam, ale to prawda- odpowiada dziewczynka.
Po drodze Julka zaprzyjaźniła się z wieloma kropelkami, a kraina bardzo jej się spodobała. Weszły też do domku, w którym mieszkała najstarsza kropelka, która opowiedziała Julii trochę historii o świecie, w którym się znajdowała i dała jej pamiątkowy talizman.
Julka obawiała się, że rodzice zamartwiają się jej nieobecnością, więc powiedziała swojej koleżance, że chce wrócić do domu. Nina to zrozumiała. Kropelka zaprowadziła Julkę do miejsca, gdzie znajdowały się jakieś ogromne rury i powiedziała jej, że musi poczekać na swoją kolej, która nadejdzie, kiedy ktoś odkręci kran. Dziewczynka powiedziała kropelce, że bardzo się cieszy ze spotkania i ma nadzieję, że się jeszcze zobaczą. A potem nadeszła jej kolej i popłynęła. Dotarła do domu, a w zasadzie wprost do wanny, i usłyszała znajomy głos.
– Julko, jak dobrze, że zakręciłaś wodę przy myciu zębów -powiedziała mama.
– Tak, mamo, dowiedziałam się dzisiaj, że warto to robić -odparła Julka.
– A to dlaczego?-zapytała mama.
– Dlatego, że woda jest źródłem życia.
Kropelkowe marzenia
Amelia Z.
Mama Tolka miała właśnie przygotować coś do jedzenia, bo chłopiec był głodny po grze w piłkę. Nalała wody do garnka i wyszła na chwilę z kuchni.
Wtedy rozległ się szept. To kropelki wody zaczęły ze sobą rozmawiać i mówić o swoich marzeniach. Zaczęła największa:
– Cześć, kropelki.
– Cześć, Wielka.
– Nie wiem, jak wy, ale ostatnio zaczęło mi się marzyć, aby zostać piękną bryłką lodu.
– Ooooo, to byłoby cudowne. – Odparła druga kropelka o imieniu Łezka. – Zmienić się chociaż na jeden dzień. Tylko, że ja chciałabym pobyć płatkiem śniegu. Byłabym taka śliczna, biała, puchata. Dzieci pokochałyby mnie od razu.
– Ja też bym tak chciała! – Odrzekła średnia kropelka.
W tym samym czasie odezwała się najmniejsza z nich- Błękitka.
– A mnie śniło się ostatnio, że zamieniłam się w kuleczkę gazu. Byłam lekka i unosiłam się wysoko. Byłoby super, gdyby mój sen się spełnił.
Wszystkie kropelki westchnęły z zachwytu.
Wtem do kuchni wszedł Tolek i za prośbą mamy postawił garnek z wodą na płycie gazowej. Następnie odkręcił kurek, a do garnka wrzucił marchewkę, seler, pietruszkę
i ziemniaki. Po dłuższej chwili woda w garnku zaczęła wrzeć. Nad rondlem pojawiła się delikatna, biała chmurka – para wodna.
Właśnie spełniło się marzenie najmniejszej kropelki wody. Stała się lekka, gazowa
i szczęśliwie unosiła się wysoko nad garnkiem. W myślach chciała, aby ta chwila trwała wiecznie.
Magiczny strumyk
Katarzyna K.
Niedaleko pikniku w lesie bawiły się bliźnięta. Miały zaledwie kilka lat, a to, co się miało zdarzyć, zapamiętają do końca życia. Nagle oczy dzieci przykuła puchata, ruda kita jednej z mieszkanek lasu. Gdy swoimi małymi jak ziarnka pieprzu oczkami zauważyła dzieci, od razu zaczęła uciekać. Jak ucieczka, to i pogoń. Dzieci biegły już kilkanaście minut, ale wiewiórka nie dawała za wygraną. Magda i Adaś, bo tak ich nazywano, zapomniały już o przestrogach rodziców, żeby nie odchodzić za daleko. Teraz myślały tylko o tym, jak złapać małe stworzenie. Niestety, przeznaczeniem dzikiej zwierzyny nie jest być złapanym
i oswojonym. Wiewiórka uciekła na drzewo i ślad po niej zaginął. Niepocieszone bliźnięta, jak to małe dzieci, zaczęły się nudzić.
Nagle Adaś dostrzegł mały, ale piękny strumyk wydający się być idealnym miejscem na zabawę. Wymyślili puszczanie łódek z papierków po cukierkach, które mieli
w kieszeni. Gdy zabawa trwała w najlepsze, strumyk się wzburzył, zaczął mocniej uderzać
o brzeg. Krople wody odpryskiwały z siłą wodospadu, tworząc niezidentyfikowane szumy. Mały wodospad był coraz głośniejszy i po zaledwie kilku sekundach dało się w nim słyszeć słowa.
– Ale woda nie gada! -zawołała wzburzonym głosem Madzia.
– A jednak mali śmieciarze! Niszczyciele! – odezwała się duża kropla.
– Mama mówiła, że nieładnie jest przezywać – powiedział zasadniczo Adaś.
– A myślisz, że śmiecenie jest ładne? – zapytała inna kropla aksamitnym głosem.
– To tylko zabawa! – odrzekła lekceważąco Madzia.
– Czysta woda jest potrzebna! A żebyś wiedziała! Chyba musimy im to wytłumaczyć, siostry! – Zawołała i krople wody otoczyły dzieci, śpiewając jedna przez drugą:
– Gdyby nie było wody, nie byłoby życia, roślin, zwierząt… basenu.
– Stop! Nie byłoby basenu? –krzyknęły chórem dzieci.
– To my już nie będziemy zaśmiecać wody, bo my kochamy basen. – stwierdził Adaś.
– To dobrze i pamiętajcie, gdy kogoś zobaczycie, jak śmieci i zanieczyszcza wodę, to mu powiedzcie, żeby tego nie robił – odpowiedziały krople i wodospad zaczął się zmniejszać,
i zamieniać w strumyk. Nagle z końca lasu dobiegły głosy rodziców:
– Madzia, Adaś! Chodźcie na kiełbaski!
I tak skończyła się ich przygoda. Woda nie jest zła i zadbała o szczęśliwy finał. Pamiętajmy, że o nią trzeba dbać, bo gdy się skończy, życie będzie bardzo trudne albo wręcz niemożliwe.
Spotkanie
Milena P.
Był dżdżysty poranek, cały świat poszarzał. W taki dzień jak ten większość wolałaby zostać w domu i poczytać książkę lub pograć na komputerze albo pobawić się. Niestety mama podwiozła mnie do wuja jakiś miesiąc temu i wszystkie książki, jakie miałam, już przeczytałam, a elektryczności nie było. Przez godzinę rysowałam to, co było za oknem. Nawet mi się podobało, ale nie można tak wiecznie spędzać czasu. Nagle przyszła mi myśl. Wuj ma wielką willę, w której jest 100 pomieszczeń, ale około 90 jest zamkniętych. Mojej fretce Lizie założyłam jej niebieskie szelki i zapięłam smycz. Po cichu wyszłam z pokoju. Szłam pośród drzwi. Wszystkie były zamknięte. Liza zaczęła się czymś bawić. Podeszłam do niej. W pyszczku miała mały złoty kluczyk. Podniosłam go. Zapatrzyłam się w niego i nie zauważyłam zakrętu. Wpadłam na ścianę. Świecidełko wpadło za doniczkę. Za kwiatkiem była dziurka. Włożyłam w nią klucz i coś pękło. Otworzyły się drzwiczki. Za nimi stała mini zamrażarka. Zdziwiło mnie to, bo gdzie był kontakt? Ciekawe też, po co komu to urządzenie? I czemu jest tak ukryte? Otworzyłam drzwiczki. W środku była kostka lodu. Nie wiem dlaczego, ale wzięłam ją do ręki. Fredka zaczęła ją lizać. Nagle coś pisnęło i zaczęło się śmiać. Nawet nie wiem, czemu mnie to nie zdziwiło.
-Cześć, ja jestem Kropelka i odpowiem ci na każde pytanie- powiedział głosik.
-Witaj Kropelko, mam na imię Stella-odrzekłam. -Mówiłaś coś o pytaniach…
-Ach, tak… jestem wszystkowiedząca -jej ton był taki jak u wróżbitki.
-To fajnie -uśmiechnęłam się lekko. -Ok. Jak to się stało, że umiesz mówić?-
-To długa historia-westchnęła. -Opowiem ci w skrócie. Na początku pluskałam się w jeziorze z moim rodzeństwem – zaczęła. -Potem ktoś mnie złapał i zrobił eksperyment. Okazało się, że dzięki temu umiem mówić-dokończyła.
-Wiesz, jak ten ktoś się nazywał?
-Nie pamiętam-zamyśliła się. -Poczekaj był z zakonu templariuszy.
-O, to stara jesteś. Przepraszam musiałam cię urazić-właśnie zdałam sobie sprawę, że to mogło ją zaboleć. -Mam jeszcze kilka pytań-rozpoczęłam inny temat.-Jak to jest być wodą?
-Ano, normalnie-rzekła bez zbędnych tłumaczeń.
-Ale jak?-dopytywałam.
-Widzisz ryby, ptaki w naturalnym środowisku – rozmarzyła się na wspomnienie starych czasów.
-Ptaki? To trochę dziwne.
-Woda paruje, unoszę się wtedy w powietrzu i widzę wszystko z góry-wytłumaczyła.-Czasem cię ktoś połknie, ale w organizmie człowieka jest tak, jak na ślizgawce w waszym lunaparku.
-Ale śmiesznie-zaczęłam chichotać.-A jak to było, gdy moja fretka cię polizała?- i właśnie sobie zdałam sprawę, że moja fretka Liza zniknęła.
-A fajnie, to trochę łaskocze.
-Wiesz co, muszę już iść- i tak się zakończyła moja przygoda. Jedyne, co wiem, to to, że dziurka od klucza zniknęła. Za to fretka się znalazła cała i zdrowa w gabinecie wuja. Trochę się zdenerwował. Po spotkaniu z kroplą zauważyłam, że częściej rysuję wodę, na przykład strumyki i jeziora, obserwuję zwierzęta. Szkoda, że nie spytałam kropelki o więcej rzeczy. Mówi się trudno. Może innym razem.
Niezwykła historia na wyspie
Wiktoria D.
Cześć, nazywam się Ola i mam dwadzieścia lat. Leciałam wtedy samolotem w podróż dookoła świata, kiedy zaczęły się mocne turbulencje. Czułam, że coś złego się wydarzy. Po niecałych dwóch minutach moje przeczucia się spełniły. Zaczęliśmy gwałtownie spadać. Rozbiliśmy się na bezludnej wyspie. Niestety przeżyłam tylko ja, lecz miałam całą spuchniętą rękę i mocno stłuczoną nogę. Ledwo opuściłam to, co zostało z samolotu.
Szłam moim zdaniem na północ aż trzy godziny z małymi przerwami, ale byłam bardzo spragniona wody. Nagle w oddali zobaczyłam drzewa i usłyszałam szum jakby wody. Starałam się podbiec jak najszybciej. Gdy dobiegłam, zobaczyłam wodospad, więc wzięłam trochę wody w ręce i zaczęłam pić. Dopiero wtedy zdałam sobie sprawę co się wydarzyło. Zaczęłam tęsknić za rodziną, domem i przyjaciółmi i na policzku spłynęła mi łza. Zaświeciła się i zaczęła się powiększać, a ja nieświadoma tego, co się dzieje, patrzyłam się jak zaczarowana. Kiedy słona kropelka urosła, otworzyła oczy, popatrzyła na mnie i zapytała:
-Jak masz na imię?
-Ola – odpowiedziałam.
-A ja jestem Lila Wodna.-powiedziała kropelka. -Co się stało?- zapytała .
-Leciałam samolotem, kiedy nagle zaczęły się turbulencje i rozbiliśmy się. -i tak opowiedziałam jej wszystko.
Kropelka Lila słuchała mnie bardzo dokładnie. I powiedziała:
-Pomogę Ci.
-Jak?-zapytałam.
-Ja jestem magiczną kroplą, która spełnia życzenia.-odpowiedziała kropelka Lila.
Pomyślałam, że zwariowałam. Cały czas przecierałam oczy, ale ciągle stała w tym samym miejscu. Wtedy zapytałam się jej:
-Pomożesz mi wrócić do domu?
-Tak, powiedz tylko, że to jest Twoje życzenie.-powiedziała Lila.
– Moim życzeniem jest powrót do domu.-odrzekłam.
Kropelka słysząc to, co powiedziałam, znowu się zaświeciła i tym razem zakręciła i poleciała w górę. Nagle obejrzałam się i byłam w moim pokoju. Lila Wodna na pożegnanie powiedziała:
-Żegnaj, miło było Cię poznać.
Po czym zniknęła. Moja mama weszła do pokoju wystraszyła się, a ja jej opowiedziałam całą historię.
Przygoda Antosi
Justyna O.
Dawno, dawno temu żyła sobie mała kropelka wody. Miała na imię Antosia. Pewnego dnia podczas zabawy z przyjaciółmi kucharka Karolina postanowiła zabrać Antosię, która się tego wcale nie spodziewała. Karolina odkręciła kran. Zaczęło się od lekkiego strumienia wody, ale potem rozpoczęło się istne tsunami. Antosia rozdzielona od koleżanek nie dawała za wygraną, zaczęła biec w drugą stronę, lecz nic to nie dało. W końcu nie wytrzymała i odpuściła.
Po chwili była w garnku pełnym innych kropelek.
,, Ma chyba z 10 metrów” – pomyślała i zaczęła szukać rodziny.
– Strasznie mi gorąco! Muszę się ochłodzić albo zaraz zemdleję. – rzekła głośno.
Po niecałej minucie zauważyła znajome twarze.
-To mama i tata! – krzyknęła Antosia.
Rodzice wciąż wołali:
– Antosiu! Antosiu!
Poczuła szczęście i lekkość.
– Co się ze mną dzieje? – zapytała mamę Antosia.
– Przechodzisz w inny stan skupienia, czyli z cieczy zamieniasz się w gaz. – wytłumaczyła mama.
– Niestety musimy się pożegnać – spojrzał na nią smutno tata.
– Zobaczymy się niedługo… w ogrodzie za lasem, będziemy tam na ciebie czekać. – powiedziała mama.
– Papa córeczko! – powiedzieli chórem.
Antosia zaczęła parować. Nie wiedziała, o co rodzicom chodzi, ale zapamiętała, gdzie mają się spotkać. W końcu zniknęła w parze.
Powiązane wpisy
Brak odpowiedzi do tego wpisu
Zostaw odpowiedź