Wracałam do domku babci i dziadka ze świetlicy środowiskowej. Nie byłam ani szczęśliwa, ani smutna. Raczej zamyślona. Coraz częściej rozmyślałam nad słowami, które powiedział mi tata: „Pewnie kiedyś całe Twoje życie stanie na głowie. Zaakceptuj to, a będziesz szczęśliwsza, niż ktokolwiek dotąd był. Wciąż nie mogłam zrozumieć sensu wypowiedzi ojca. I pewnie wyjaśniłby mi to, ale dzień później zniknął. Od tego zdarzenia minął wtedy rok, a mi te słowa nadal dźwięczały w uszach.
Nagle wpadłam do jakiegoś dołu, którego nikt nie widział. Spadałam tak bez końca, aż nagle upadłam na jakiś materac i bezpiecznie wylądowałam.
-Długo na Ciebie czekaliśmy – usłyszałam w myślach czyjś głos – Ale przyszłaś.
-Kim jesteś – zapytałam w myślach – Nie widzę Cię.
-Jestem Maja – odpowiedziano mi w myślach – Wyostrz zmysły, a mnie zobaczysz.
Faktycznie. Gdy się lepiej przyjrzałam, zobaczyłam małe światełko unoszące się w powietrzu. Wyglądało jak świetlik, jednak gdy Maja podleciała bliżej, ujrzałam maleńką, złotą istotkę, wyglądającą zupełnie jak ja.
– ,, Czym jesteś”?- zapytałam zdumiona i nieco wystraszona.
-,, Nie czym, tylko kim”- usłyszałam w myśli rozbawiony głos- ,, Jestem Tobą. Twoim pozytywnym charakterem, dobrem i uczciwością. Chwilę przed tym, jak się tu zjawiłaś nie odczuwałaś konkretnego uczucia. Wpadłaś w pewnego rodzaju trans. Gdy rozmyślasz nad czymś, jakimś zdaniem, słowem, które jest dobre, wpadasz w taką dziurę, jak teraz. To nic złego. Wręcz przeciwnie. To ci się jeszcze na pewno kiedyś przytrafi”.
– ,, Rozumiem. Ale chyba po coś tu jestem, mam jakieś zadanie….. prawda?”- spytałam się.
– ,,Prawda”- odpowiedziała Maja- ,, Ty znalazłaś się tu po to, abyś się dowiedziała o swojej misji. Czy jesteś gotowa się jej podjąć?”
– ,, Tak mi się wydaje”- odpowiedziałam głosem drżącym z przejęcia.
– ,, A więc posłuchaj: Twoje zadanie polega na tym, żebyś była dobra dla innych ludzi. Na zaczepki nie odpowiadaj, bądź dla wszystkich w miarę możliwości miła. ,, Zarażaj” wszystkich dobrem. Niech też się tacy staną”.
I nagle znalazłam się znów na chodniku. Była dokładnie ta sama sekunda, w której wpadłam do dziury.
Odtąd moje życie stanęło do góry nogami. Do teraz znoszę zaczepki i staram się być miła. Szczerze mówiąc odpowiada mi takie życie. Od tamtego czasu miałam jeszcze dwa podobne spotkania. I chyba właśnie zaczyna się następne… Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Dorota Sikora
Powiązane wpisy
Brak odpowiedzi do tego wpisu
Zostaw odpowiedź